Pierwsza wizyta u jego rodziców

Mój chłopak zaprosił mnie na niedzielny obiad do swojego rodzinnego domu. Właściwie to jego rodzice mnie zaprosili, bo chcieli mnie poznać. Początkowo nie miałam ochoty tam iść. Myśl o spotkaniu z nimi mnie stresowała. Ale jesteśmy z M. już kilka miesięcy, moi rodzice zdążyli go już zobaczyć, więc uznałam, że trzeba jednak pójść na ten obiad i zrobić dobre wrażenie.

Wyprasowałam ładną sukienkę; z braku piekarnika kupiłam ciasto w cukierni i stawiłam się punkt 13. w mieszkaniu rodziców M. Nastąpiła prezentacja, potem powitanie i wymiana grzeczności. Jak to przy pierwszym spotkaniu. M. zdążył jeszcze bezgłośnie powiedzieć „Pięknie wyglądasz” i zasiedliśmy do obiadu przy elegancko zastawionym stole.

Okazało się, że mama M. doskonale gotuje. Przygotowała karczek z żurawiną oraz pyszny schab z dodatkiem śliwek owiniętych kawałkami boczku. Choć nie jestem zbyt wylewna, kilka razy, całkiem szczerze, pochwaliłam te dania, czym chyba zjednałam sobie sympatię pani domu.

Po obiedzie M. pomagał mamie sprzątać ze stołu i zmywać. Ja, szczerze mówiąc, bałam się, że coś stłukę, więc tylko strzepnęłam i złożyłam obrus, a potem wymknęłam się do pokoju M. Ciekawa, co na co dzień czyta, sięgnęłam po opasłe tomisko stojące na półce. Konstrukcje stalowe informował napis na stronie tytułowej. No tak, przecież M. studiował budownictwo. Z ciekawości przejrzałam spis treści: Płyta obornicka, Płyty warstwowe i ich montaż, Prefabrykowane cięgna stężeń, Konstrukcja tężników belek podsuwnicowych … „Matko, co to jest?” – pomyślałam. Człowiek, w którym się zakochałam, poświęcił 5 lat ze swojego życia, żeby opanować te zagadnienia, więc uznałam, że – chcąc go lepiej poznać – też powinnam się im lepiej przyjrzeć. I zaczęłam oglądać ilustracje pełne niezrozumiałych dla mnie oznaczeń. Ich analizowanie wciągnęło mnie na tyle, że nie usłyszałam, gdy M. wszedł do pokoju. „Co Ty czytasz?! Weź to odłóż” – powiedział z uśmiechem i zajęliśmy się czymś znacznie bardziej przyjemnym.

Author: Le Corbusier