Koparki

Przy wyjeździe z miasta utknęliśmy w korku. Bardzo długim korku. Ruch odbywał się wahadłowo, gdyż wymieniano nawierzchnię drogi, a chętnych do wyjazdu z miasta w sobotni poranek było wielu. O czym świadczył kilkukilometrowy sznur aut osobowych oraz autokarów stojących przed nami.
– Nie jest dobrze – pomyślałam i z niepokojem zerknęłam w lusterko wsteczne, by sprawdzić co robi mój pięcioletni siostrzeniec siedzący z tyłu. Czekała nas co najmniej godzina stania w miejscu albo posuwania się żółwim tempem. Mały lubi jazdę autem, ale chyba nie wtedy, gdy porusza się z prędkością 5 km/ godz. Bałam się, że zaraz zacznie marudzić.
– Patrz, koparka! – wykrzyknął zamiast tego. – Ale fajna! Ale duża! Patrz, jaką ma łychę wielką! Ale ziemię nabiera, widzisz? – ekscytował się Staś, który nie często mógł oglądać takie widoki.
Na moje szczęście w pobliżu miejsca, w którym staliśmy, planowano budowę węzła drogowego. Na oczyszczonym terenie pracowały koparki kołowe, a ich operatorzy wydobywali ziemię pod fundamenty wiaduktu.
– No, fajnie – przytaknęłam z uśmiechem. ­– Widzisz, jak panowie ładnie pracują? Jeden nabiera ziemię i wysypuje na przyczepę, a drugi wykorzystuje ziemię do zrobienia nasypu – powiedziałam, gdy w naszym polu widzenia pojawiła się ładowarka.
– A co oni potem z tą ziemią robią? – dociekał Staś. – Gdzie oni ją wywożą?
– Nie wiem – odrzekłam zgodnie z prawdą. – Zapytasz tatę, jak już dojedziemy.
– A on będzie wiedział?
Tata Stasia jest inżynierem i kieruje budową dużego osiedla na południu Poznania.
­– Na pewno. Tata jest mądry i wie wszystko – odparłam. Swoją drogą szwagier powinien być mi wdzięczny, że buduję jego autorytet w oczach syna.
Jeszcze przez chwilę patrzyliśmy na pracujące koparki i wymienialiśmy uwagi na ich temat. Staś zrobił nawet kilka fotek swoim telefonem komórkowym. Skąd małe dziecko to potrafi i po co mu w tym wieku telefon – tego nie wiem, nie moja sprawa, choć przy okazji zapytam o to siostrę.
Korek nieco się zmniejszył, więc mogliśmy jechać dalej.

Author: Le Corbusier